sobota, 15 grudnia 2012

"NarkoŻbik"

Kolejny ośmiosylabowiec :)

"NarkoŻbik"

Zwierzak dziki, żbikiem zwany
pląsał lasem podjarany.
- Gdzie tak hopsasz żbiku szczwany?
Został nagle zapytany.
To zza krzaka lis wychynął
i do żbika lekko skinął.
- Pląsam lisie do niedźwiedzi,
wiem, co nieco od gawiedzi,
że niedźwiedzie towar mają
i za bezcen go sprzedają.
- Cóż ty rzeczesz mi kolego,
wszakże wiedzie to do złego!
- Nie dbam o to, nic, już wcale!
Zbył kolegę żbik niedbale.
Lisa łajdak zignorował
do niedźwiedzi się skierował.
Do jaskini szybko dotarł,
łapki swoje chciwie potarł,
wkroczył pewnie w głąb pieczary,
tam zobaczył cuda! Czary!
Stary niedźwiedź kozły fika
i nie spostrzegł nawet żbika.
Młody siedzi, w kącie szlocha:
- Nikt mnie kurwa tu nie kocha!
Niedźwiedzica siedzi naga
i batogiem siebie smaga.
A na stole kilo koksu,
hery, kwasu i botoksu.
Choć złodziejem żbik nasz nie był,
długą drogę tutaj przebył.
Chwycił towar więc pod pachę!
- Kupię kiedyś misiom flachę!
Spalił wrota żbik szczęśliwy,
los był dzisiaj miłościwy.
...
Nie minęło godzin wiele,
lis do domu niesie ciele.
- Obiad będzie dziś obfity!
Potem skoczę do Anity...
O romansach lisek marzy,
nie wie, co się wnet wydarzy.
I nie mówiąc nic nikomu
poszedł skrótem on do domu.
Wśród listowia ścieżką kroczy.
- Chyba mylą mnie dziś oczy!
Patrzy w krzakach koło drogi
żbika tylko widać nogi.
W krzakach żbika truchło leży,
lisek patrzy i nie wierzy.
W łokcie wbite trzy strzykawki,
narkotyki nie zabawki.